Już teraz jest wprowadzony wstępny plan wydawniczy na lipiec. Zachęcam do zaglądania!
wtorek, 30 czerwca 2015
Zapowiedzi komiksowe
Powoli strona będzie rozbudowywana. Zobaczę jak to wygląda w narzędziach Bloggera i będę sukcesywnie budował zawartość. Teraz skupiam się na dodaniu informacji zbiorczej o wszystkich nadchodzących komiksach. Informacji, która będzie uzupełniania na bieżąco i dosyć pełna. Skupiająca wszystkie wydawnictwa na naszym rynku. W dalszej kolejności będę dodawał kolejne zawartości na stronę.
piątek, 19 czerwca 2015
Batman. Mroczne odbicie - pierwsze wrażenie
Jak wielu z Was zdążyło już zauważyć, że doba to zdecydowanie za mało czasu dla człowieka? Z tych 24 godzin średnio 8 poświęca się na sen, 8 na pracę zarobkową. I zostaje jedynie 8 godzin. Godzin, które człowiek chciałby spędzić najlepiej jak tylko potrafi. O ile oczywiście ma 8 godzin. Odejmijmy dojazdy, poranną i wieczorną toaletę, posiłki. I czasu zostaje jeszcze mniej. Może jakaś aktywność fizyczna? Czas poświęcony dla ukochanej osoby? I 24 godziny, które wydają się sporą dawką czasu nagle mijają. Nagle nie starczają na wszystko, czego chciałoby się dokonać.
Tak też jest z najnowszym Batmanem. W wolnych chwilach - urywkach pomiędzy śniadaniem, a szykowaniem się do pracy; krótkim wieczornym oczekiwaniu na możliwość spędzenia czasu we dwoje. Wtedy mam czas ostatnio na zajrzenie do komiksu, który ciekawi mnie ogromnie. Lecz dopiero mniej więcej 40% udało mi się go pożreć. Stąd nie tyle recenzja, co pierwsze wrażenie.
DC Deluxe - Egmont decydując się wydając komiksy lepiej (ale i drożej, o czym innym razem) zaskarbił sobie moje serce. Twarda, czarna okładka - jak w starych eleganckich książkach. Sam dotyk okładki powoduje miłe uczucia. Odpowiednia grubość tomu, który liczy sobie moim zdaniem około 180 stron. Może i ponad 200.. Obwoluta, która nadaje komiksowy charakteru indywidualnego, odróżniającego od innych gdyż po zdjęciu ze wszystkich obwolut dostaniemy półkę bardzo podobnych tomów. Wszystko sprawia wrażenie mega pozytywne i aż miło się ten komiks bierze w ręce i czyta.
Rzecz jasna wszystkie powyższe plusy mogłoby zniszczyć wrażenie, jakie otrzymujemy po otwarciu. Ale i w środku dobrej jakości papier, żywe kolory oraz, tu ocena bardzo subiektywna, przyjemna dla oka kreska.
Póki co jestem po tytułowej historii, czyli Mrocznym odbiciu. Dla mnie pozwala zapoznać się z zupełnie nową sytuacją, bohaterami, których choć znam, to w nowej rzeczywistości tak naprawdę poznaję na nowo. Uczę się i odkrywam nowy świat. Powoli, pojedynczo.
Czytam dalej i biorę się za pełną recenzję najnowszego Batmana wydanego przez Egmont.
P.S. To nie Bruce, to Dick!
czwartek, 18 czerwca 2015
Batman. Mroczne odbicie - paczka dotarła
Dzisiaj rano, jeszcze przed godziną 8 - sms. Paczka do odebrania w kiosku. Kilkanaście minut później komiks leżał rozpakowany koło mnie. Muszę pochwalić sklep gildia.pl - dobra cena, szybka wysyłka. Pełen zachwyt. Wieczorem wykonałem pierwszy rzut oka na wnętrze (wcześniej mimo wielu chęci praca i Jurassic World skutecznie temu przeszkadzały) i czyta się znacznie przyjemniej niż Kryzys Tożsamości.
Jutro wrzucę recenzję. Albo pełną, albo pierwsze wrażenie. Wszystko zależy od ilości czasu wolnego, którym będę dysponował wieczorem. Egzamin w sobotę sam się nie zda. Jak również nikt za mnie go nie napisze.
Póki co - jest moc. Dobry zakup!
Jutro wrzucę recenzję. Albo pełną, albo pierwsze wrażenie. Wszystko zależy od ilości czasu wolnego, którym będę dysponował wieczorem. Egzamin w sobotę sam się nie zda. Jak również nikt za mnie go nie napisze.
Póki co - jest moc. Dobry zakup!
środa, 17 czerwca 2015
Batman: Mroczne odbicie - w drodze
Dostałem informację ze sklepu, w którym zamówiłem komiks, że jest już w drodze. Miałem przez chwilę nadzieję, że dzisiaj - w dniu premiery - będę mógł go trzymać w swoich dłoniach, ale to była jedynie nadzieja. Komiks będzie do odbioru jutro rano w kiosku. Ech... i byłoby wspaniale, gdyby nie fakt 8 godzin pracy i późniejszego wyjścia do kina na "Jurassic World". Może wieczorem uda się komiks przeczytać?
Choć nie wiem, czy będzie lekko, bo obecnie przeżywam potężny kryzys związany z kryzysem... ale tożsamości. Od tygodnia męczę komiks i idzie mi bardzo kiepsko. Może warto odskoczyć na Supermana: Czerwonego Syna, albo pierwsze tomy Batmana Snydera i opowieść o Trybunale Sów? Może to spowoduje, że coś się tutaj ruszy, a w międzyczasie pokonam Kryzys Tożsamości i będę mógł go zrecenzować. Słyszałem o nim skrajne opinie. Jedne zachwycały się nim. Drugie, których było znacznie więcej, wieszały na nim mnóstwo psów. I póki co jestem przychylny tym drugim właśnie. Ale na naszym rynku jeśli mam wybierać pomiędzy seriami, a one-shotami, to wolę te drugie. Kryzys do takowych się zalicza. Logicznym w takim razie był jego zakup. Czy zakup udany? To się okaże za jakiś czas (póki co bliżej nieokreślony).
Choć nie wiem, czy będzie lekko, bo obecnie przeżywam potężny kryzys związany z kryzysem... ale tożsamości. Od tygodnia męczę komiks i idzie mi bardzo kiepsko. Może warto odskoczyć na Supermana: Czerwonego Syna, albo pierwsze tomy Batmana Snydera i opowieść o Trybunale Sów? Może to spowoduje, że coś się tutaj ruszy, a w międzyczasie pokonam Kryzys Tożsamości i będę mógł go zrecenzować. Słyszałem o nim skrajne opinie. Jedne zachwycały się nim. Drugie, których było znacznie więcej, wieszały na nim mnóstwo psów. I póki co jestem przychylny tym drugim właśnie. Ale na naszym rynku jeśli mam wybierać pomiędzy seriami, a one-shotami, to wolę te drugie. Kryzys do takowych się zalicza. Logicznym w takim razie był jego zakup. Czy zakup udany? To się okaże za jakiś czas (póki co bliżej nieokreślony).
piątek, 5 czerwca 2015
Recenzja WKKM 61 i 66: Avengers Na Zawsze
Środa, miała być środa. Lecz czas pędzi tak szybko, a komiks nie wchodził tak gładko jak gorący nóż w masło. I ze środy powstał piątek.
Zacznijmy od samego podziału. Hachette przygotowując dla nas swoją Wielką Kolekcję Komiksów Marvela dało nam dostęp do dłuższej, bo aż 12-częściowej opowieści o Avengersach. Ponieważ jednak tych 12 zeszytów byłoby zbyt wielkim obciążeniem na jeden tom, to otrzymaliśmy w ramach kolekcji dwa. Szkoda tylko, że nie dwa następujące po sobie, a rozdzielone czterema innymi. Dwa miesiące czekania na koniec historii, to w mojej skromnej opinii za długo.*
By przybliżyć historię, lecz nie ujawniać zbyt dużo szczegółów: otrzymujemy w sumie klasyczną opowieść o Avengersach, w której występuje siódemka z całkiem zacnego grona członków tej ekipy. Ale siódemka niestandardowa, bo połączona z bohaterów, którzy w drużynie byli na różnych etapach jej istnienia. I tak oto mamy Hawkeye'a z przeszłości i Songbird z przyszłości. Ale Avengers, jak to Avengers - niezależnie jak byśmy ich dobierali, utworzą zawsze wspólnie działającą drużynę, która w swoim słowniku pod literą "P" porażki nie odnajdzie. Sam dobór postaci dla mnie interesujący, bo do tej pory w historiach przeze mnie przeczytanych Songbird i Kapitan Marvel nie występowali. Był to zatem doskonały sposób na ich poznanie i polubienie bądź też nie.
Historia jakich wiele. Rick Jones na celowniku Immortusa, który zostaje nam na wstępie przedstawiony jako główny przeciwnik Avengers w tejże opowieści. A starcie, jakie stoczą dzielni bohaterowie, "zadecyduje o ostatecznym losie ludzkości!". Do historii przyczepić się nie sposób, choć czasami lekko denerwuje. Momenty są, zaskoczenia również. Warto sięgnąć.
Pod względem estetycznym oba tomy WKKM w moim odczuciu są etapem przejściowym pomiędzy starymi komiksami Marvela, a tymi najnowszymi. Kadry, dialogi i opisy to stara dobra szkoła. Ale kreska bohaterów wygląda już lepiej niż w starszych pozycjach. Daje to ciekawy i nietypowy efekt, który cieszy. Czasami denerwują wstawki zawierające kadry ze starszych numerów. Denerwują, bo by niczego nie ukrywać, fanem tamtych komiksów, a dokładniej sposobu ich rysowania, nie jestem.
Plusy?
Minusy?
Ocena: w skali 6-punktowej mocne 4. Szału nie ma, ale dla miłośników Marvela historia, którą warto mieć u siebie na półce. Szczególnie, że jest zamknięta w dwóch tomach.
*Nie wiem, co mają powiedzieć Ci, którzy próbują się wciągnąć w historię Spidera z tomów 62 i 67. Bo akurat w tym przypadku, drugi tom nie jest ostatnim, lecz przedostatnim. A o wydaniu ostatniego nie ma co marzyć. I takie osoby pozostaną po 2/3 z niedokończoną historią. Współczuję
Zacznijmy od samego podziału. Hachette przygotowując dla nas swoją Wielką Kolekcję Komiksów Marvela dało nam dostęp do dłuższej, bo aż 12-częściowej opowieści o Avengersach. Ponieważ jednak tych 12 zeszytów byłoby zbyt wielkim obciążeniem na jeden tom, to otrzymaliśmy w ramach kolekcji dwa. Szkoda tylko, że nie dwa następujące po sobie, a rozdzielone czterema innymi. Dwa miesiące czekania na koniec historii, to w mojej skromnej opinii za długo.*
By przybliżyć historię, lecz nie ujawniać zbyt dużo szczegółów: otrzymujemy w sumie klasyczną opowieść o Avengersach, w której występuje siódemka z całkiem zacnego grona członków tej ekipy. Ale siódemka niestandardowa, bo połączona z bohaterów, którzy w drużynie byli na różnych etapach jej istnienia. I tak oto mamy Hawkeye'a z przeszłości i Songbird z przyszłości. Ale Avengers, jak to Avengers - niezależnie jak byśmy ich dobierali, utworzą zawsze wspólnie działającą drużynę, która w swoim słowniku pod literą "P" porażki nie odnajdzie. Sam dobór postaci dla mnie interesujący, bo do tej pory w historiach przeze mnie przeczytanych Songbird i Kapitan Marvel nie występowali. Był to zatem doskonały sposób na ich poznanie i polubienie bądź też nie.
Historia jakich wiele. Rick Jones na celowniku Immortusa, który zostaje nam na wstępie przedstawiony jako główny przeciwnik Avengers w tejże opowieści. A starcie, jakie stoczą dzielni bohaterowie, "zadecyduje o ostatecznym losie ludzkości!". Do historii przyczepić się nie sposób, choć czasami lekko denerwuje. Momenty są, zaskoczenia również. Warto sięgnąć.
Pod względem estetycznym oba tomy WKKM w moim odczuciu są etapem przejściowym pomiędzy starymi komiksami Marvela, a tymi najnowszymi. Kadry, dialogi i opisy to stara dobra szkoła. Ale kreska bohaterów wygląda już lepiej niż w starszych pozycjach. Daje to ciekawy i nietypowy efekt, który cieszy. Czasami denerwują wstawki zawierające kadry ze starszych numerów. Denerwują, bo by niczego nie ukrywać, fanem tamtych komiksów, a dokładniej sposobu ich rysowania, nie jestem.
Plusy?
- ciekawy dobór głównych postaci i zespolenie ich w drużynę
- dobrze opowiedziana historia
- graficzne aspekty
- wydanie całej historii, wszystkich zeszytów w dwóch tomach
Minusy?
- ilość kadrów, na których przepełnienie ilością bohaterów osiąga poziom krytyczny
- rozdzielenie historii czterema tomami WKKM
Ocena: w skali 6-punktowej mocne 4. Szału nie ma, ale dla miłośników Marvela historia, którą warto mieć u siebie na półce. Szczególnie, że jest zamknięta w dwóch tomach.
*Nie wiem, co mają powiedzieć Ci, którzy próbują się wciągnąć w historię Spidera z tomów 62 i 67. Bo akurat w tym przypadku, drugi tom nie jest ostatnim, lecz przedostatnim. A o wydaniu ostatniego nie ma co marzyć. I takie osoby pozostaną po 2/3 z niedokończoną historią. Współczuję
środa, 3 czerwca 2015
WKKM 66 Avengers: Na zawsze 2
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Pierwsza paczka w drodze
Zamówienie w sklepie internetowym wykonane. Skorzystałem z promocji 35% taniej i pakiet 4 komiksów DC już się kompletuje i ma być u mnie przed końcem tygodnia. Po skończonej wczoraj MEGA grubej Sprawiedliwości będzie co czytać. I co recenzować :)
A pierwsza recenzja już w środę. Najnowsze WKKM i recenzja obydwu cześć Avengers: Na zawsze.
Czyli co? Start zaliczony! Czas zabrać się za pisanie :)
A pierwsza recenzja już w środę. Najnowsze WKKM i recenzja obydwu cześć Avengers: Na zawsze.
Czyli co? Start zaliczony! Czas zabrać się za pisanie :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)